Z naszych zmagań z ENERGĄ robi się serial w odcinkach, a ja zaczynam mieć nieprzyjemne skojarzenia z telenowelą brazylijską (co do długości). 24 października (piątek) miną tydzień od czasu, kiedy obiecano nam, że warunki przyłącza będą w ciągu tygodnia, więc dzwonię. Niestety mimo dzwonienia mojego nieprzerwanego przez 45 minut nikt nie odebrał. Albo wcześniej zaczęli weekend, albo zainwestowali w stopery do uszu. Dzwonię w poniedziałek i o dziwo dodzwaniam się. Zostałam poinformowana, że decyzja została przygotowana we wtorek i wysłana do nas pocztą. Fantastycznie! Czekamy na listonosza. Doczekaliśmy do wczoraj czyli środy (nasza wiara w Pocztę Polską pozwoliła nam założyć, że w półtora tygodnia list z jednego końca miasta na drugi powinien dojść). Wczoraj Bartłomiej skoro świt pojechał do ENERGI. Owszem, decyzja została wysłana w zeszły wtorek, nazwisko się zgadza, ulica się zgadza, numer bloku i mieszkania też się zgadza, tylko MIASTO się nie zgadza – zamiast Olsztyn jest Olsztynek. I jak tu człowieka ma szlaczek nie trafić.
Cd. niestety zapewne nastąpi.
czwartek, 30 października 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz