sobota, 13 grudnia 2008
sobota, 22 listopada 2008
Niech się mury pną do góry
Mimo niskich temperatur i padającego w (prawie)całej Polsce śniegu, na naszym kawałku ziemi praca wre.
A. I mamy skrzynkę elektryczną, tylko ma jeden brak - brak odłączenia do prądu. Żeby prąd popłyną z naszej skrzynki, a nie od sąsiada musi przyjechać Pan, który podłączy skrzynkę, później Pan, który zamontuje licznik, a na końcu Pan, który odkręci "kurek" i tylko nikt nie wie, kiedy to nastąpi.
A. I mamy skrzynkę elektryczną, tylko ma jeden brak - brak odłączenia do prądu. Żeby prąd popłyną z naszej skrzynki, a nie od sąsiada musi przyjechać Pan, który podłączy skrzynkę, później Pan, który zamontuje licznik, a na końcu Pan, który odkręci "kurek" i tylko nikt nie wie, kiedy to nastąpi.
piątek, 31 października 2008
fundamenty
Dziś jest historyczny dzień w którym fundamenty zostały wylane.
Od czasu kiedy powstał wykop (poprawiany zresztą parę razy przez Pana, który robił go od początku, a następnie przez Pana, który przyjechał poprawić po tym wcześniejszym - a mi się wydawało, ze wykop, to żadna filozofia), a zanim fundamenty zostały wylane, trochę się wydarzyło, więc skoro dzieci śpią, po nadrabiam zaległości.
Po pierwsze, zgodnie z sugestią projektanta, wiatrołap podpiwniczymy, czyli dokładnie cały dom będzie podpiwniczony.
Po drugie wznieśliśmy (tzn. Bartek z majstrami) budowlę drewnianą typu szopka na narzędzia. Budowlę zaprojektował i zaczął budować Bartek, a Pan Krzysiek z ekipą, którzy budują nam piwnicę dokończyli. Chatka stanęła w piątek (24 października), a już w sobotę została ochrzczona paletą cementu. Paleta owa została przeładowana z samochodu do chatki siłą mięśni Bartka, mojego taty, mamy i troszkę moich.
Po ukończeniu chatki Pan Krzysiek z ekipą zabrali się do robienia szalunków, w między czasie były poprawki wykopu, ale się udało i dziś właśnie szalunki zostały zalane betonem. To miłe uczucie widzieć, że coś jest, a z drugiej strony teraz już nie możemy się wycofać i ta nieodwracalność trochę nas spina.
Od czasu kiedy powstał wykop (poprawiany zresztą parę razy przez Pana, który robił go od początku, a następnie przez Pana, który przyjechał poprawić po tym wcześniejszym - a mi się wydawało, ze wykop, to żadna filozofia), a zanim fundamenty zostały wylane, trochę się wydarzyło, więc skoro dzieci śpią, po nadrabiam zaległości.
Po pierwsze, zgodnie z sugestią projektanta, wiatrołap podpiwniczymy, czyli dokładnie cały dom będzie podpiwniczony.
Po drugie wznieśliśmy (tzn. Bartek z majstrami) budowlę drewnianą typu szopka na narzędzia. Budowlę zaprojektował i zaczął budować Bartek, a Pan Krzysiek z ekipą, którzy budują nam piwnicę dokończyli. Chatka stanęła w piątek (24 października), a już w sobotę została ochrzczona paletą cementu. Paleta owa została przeładowana z samochodu do chatki siłą mięśni Bartka, mojego taty, mamy i troszkę moich.
czwartek, 30 października 2008
kajam się
Pisząc jakiś czas temu o wycince drzew napisałam tak, jak by to było tak pstryk i już. A to by ciężki dzień pracy Bartłomieja i jego siostrzeńców Tomasza zwanego Tomalkiem i Marcina zwanego Mańkiem. Chłopaki, na razie za pomoc dziękujemy, a kiedyś przy dzieciach Waszych odrobimy :) No i jeszcz podziękowania dla mamy mojej za tachanie gałęzi.
Kupię wiatrak cd.
Z naszych zmagań z ENERGĄ robi się serial w odcinkach, a ja zaczynam mieć nieprzyjemne skojarzenia z telenowelą brazylijską (co do długości). 24 października (piątek) miną tydzień od czasu, kiedy obiecano nam, że warunki przyłącza będą w ciągu tygodnia, więc dzwonię. Niestety mimo dzwonienia mojego nieprzerwanego przez 45 minut nikt nie odebrał. Albo wcześniej zaczęli weekend, albo zainwestowali w stopery do uszu. Dzwonię w poniedziałek i o dziwo dodzwaniam się. Zostałam poinformowana, że decyzja została przygotowana we wtorek i wysłana do nas pocztą. Fantastycznie! Czekamy na listonosza. Doczekaliśmy do wczoraj czyli środy (nasza wiara w Pocztę Polską pozwoliła nam założyć, że w półtora tygodnia list z jednego końca miasta na drugi powinien dojść). Wczoraj Bartłomiej skoro świt pojechał do ENERGI. Owszem, decyzja została wysłana w zeszły wtorek, nazwisko się zgadza, ulica się zgadza, numer bloku i mieszkania też się zgadza, tylko MIASTO się nie zgadza – zamiast Olsztyn jest Olsztynek. I jak tu człowieka ma szlaczek nie trafić.
Cd. niestety zapewne nastąpi.
Cd. niestety zapewne nastąpi.
niedziela, 19 października 2008
O piwnicy
Piwnicy w domu miało nie być. Później pomyśleliśmy, że jednak by się piwnica przydała, ale z drugiej strony to strasznie droga rzecz, ale z trzeciej strony dżemiki i inne domowe przetwory bardzo do mojej wyobraźni przemawiają, a kotłownia i siłownia przemawia do wyobraźni mojego męża. Projektant powiedział, że na naszej, lekko nachylonej działce, budowa piwnicy jest ekonomicznie uzasadniona. My się nie znamy, więc wierzymy projektantowi. Zgodnie z projektem cały dom oprócz garażu ma być podpiwnicz. Tylko czemu ten garaż niepodpiwniczony, skora akurat tu piwnica i to z wyjściem by nam pasowała? Jako że wygoda to na całe życie (a przynajmniej tą jego część, którą będziemy mieszkać w tym domu), a projekt to kartka papieru, zapadła decyzja o podpiwniczeniu garażu. Przyjechał Pan z koparką i ciągu jednego dnia wykopał piwnicę pod całym domem. Przepraszam, nie pod całym. Zapomniał o piwnicy pod wiatrołapem, wystającym z bryły budynku. Wykop do poprawki. No chyba żeby jednak nie. Właśnie narodził się pomysł, żeby wiatrołap był właśnie niepodpiwniczony. Musimy to skonsultować z kimś, kto się na tym zna, i nie ma jeszcze dość naszych pomysłów.
Poniżej zdjęcia z rodzinnej inspekcji wykopu:
piątek, 17 października 2008
kupię wiatrak, czyli zmagania z ENERGĄ
W lipcu wystąpiliśmy o warunki przyłącza elektrycznego składając odpowiedni formularz z kilogramem załączników. Zakład energetyczny odpisał, prąd, oczywiście za odpowiednią opłatą, będzie... za 18 miesiący. OK, tak duża inwestycja wymaga czasu. 6 października dzwonię do Zakładu Energetycznego zapytać jakie dokumenty muszę przygotować , zeby złożyć wniosek o przyłącze tymczasowe (budowlane). Zestalam poinformowana, ze jedynie wniosek, bo jak juz raz złożyliśmy kilogram załączników, to Oni sobie znajdą. Pełna kultura. Jadę do w/w zakładu. Zakład w mieście budynki ma dwa. Jeden nowy i elegancki, w którym klientów się nie przyjmuje i jeden stary i brzydki w którym klientów się przyjmuje. Jadę do tego pierwszego:) Pracownik pomaga mi wypełnić wniosek (odnajdując w komputerze, na podstawie nazwiska, poprzedni nasz wniosek i zaznaczając jego numer na obecnym, zebyśmy nie musieli kilograma załączników dołączać - pełna kultura) i obiecuje odesłać do budynku starego. Następnie zostałam poinformowana, ze sprawa potrwa jakieś 2 tygodnie. Dziś, czyli 17 października, mój mąz o 7:00 rano (żeby uniknąć trzygodzinnej kolejki) zjawił się w budynku starym, zeby się dowiedzieć jak się nasz wniosek miewa i się dowiedział, ze NIE MIEWA SIĘ WCALE, bo do budynku starego nie dotarł, a nawet jak by dotarł, to i tak, przeciez kilogram załączników trzeba dołączyć. Mąz wściekły. Jedziemy do Pana w nowym budynku. Pan w nowym budynku sprawdza w komputerze - wysłane, dzwoni do starego budynku - jest i czeka na rozpatrzenie, które powinno nastąpić w przyszłym tygodniu. I nie wiem tylko czemu mi się nagle przypomniał Asterix i jego 12 prac.
środa, 15 października 2008
Nadrabianie zaległości
Zanim powstał ten blog zrobiliśmy kilka kroków i sporo kroczków na drodze do naszego domu (droga jest celem - kto to powiedział... i co miał na myśli?). Postaram się więc nadrobić zaległości.
Pod koniec czerwca 2008 roku podpisaliśmy umowę na budowę domu. Dom z drewna zbuduje firma WASCO (http://www.wasco.pl/). Wybraliśmy projekt Chata 148 i poddaliśmy go pewnym modyfikacjom, a mianowicie:
1) lustrzane odbicie, żeby dom jakoś pasował sensownie do stron świata
2) zmiana kąta nachylenia dachu z 49 do 45 stopni (niech żyje miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego)
3) przedłużenie domu od wschodu o jakieś 2,7 m - na dole garaż na 1 samochód (kompromis), na górze pokój powiększony o 15 m (po podłodze)
4) doprojektowanie piwnicy (strasznie się tego boję ale może na pochyłej działce lepiej zapałcić za piwnicę niż za piach na podsypanie pod dom).
5) zamiana drzwi balkonowych i okana w salonie miejscami
W październiku 2008, po uzyskaniu stosownych zezwoleń, wycięliśmy trochę sosenek, żeby zrobić miejsce pod dom (sosen żal, ale 140 metrowy domek na drzewie to zbytnia awangarda :). Później przyszedł geodeta i wytyczył gdzie dom postawić.
W tzw. międzyczasie załatwialiśmy trochę papierologii. Naraze jest tego jeden segregator ale mam dziwne przeświadczenie, że na tym się nie skończy.
niedziela, 12 października 2008
z Bali?
Nie z Bali tylko z bali czyli takich grubszych desek. Taki właśnie będzie nasz DOM.
Ale zacznijmy od początku. Na początku był POMYSŁ. Nie. Jeszcze wcześniej było 30 metrowe mieszkanie i rodzina: Mama czyli ja, tata czyli tata i Anielka czyli nasza córeczka. Później były szalejące ceny mieszkań i myśl, że coś trzeba zrobić. No i zrobiliśmy. 14 kwietnia 2007 roku nabyliśmy drogą kupna działkę. 18 arów sosenek 15 kilometrów od Olsztyna :)
Później było trochę spokoju; Anielka rosła, sosenki rosły, aż tu nagle (no może nie tak nagle) pojawiła się Tosia (siostra Anielki czyli córeczka nasza młodsza) i mieszkanie na 30m2 stało się sportem ekstremalnym, więc zaczynamy. Zaczynamy budowę naszego DOMu i o tym właśnie będzie ten blog
Ale zacznijmy od początku. Na początku był POMYSŁ. Nie. Jeszcze wcześniej było 30 metrowe mieszkanie i rodzina: Mama czyli ja, tata czyli tata i Anielka czyli nasza córeczka. Później były szalejące ceny mieszkań i myśl, że coś trzeba zrobić. No i zrobiliśmy. 14 kwietnia 2007 roku nabyliśmy drogą kupna działkę. 18 arów sosenek 15 kilometrów od Olsztyna :)
Później było trochę spokoju; Anielka rosła, sosenki rosły, aż tu nagle (no może nie tak nagle) pojawiła się Tosia (siostra Anielki czyli córeczka nasza młodsza) i mieszkanie na 30m2 stało się sportem ekstremalnym, więc zaczynamy. Zaczynamy budowę naszego DOMu i o tym właśnie będzie ten blog
Subskrybuj:
Posty (Atom)