Oj dawno nic nie pisałam. Straciłam jakiś zapał i serce. To chyba z powodu rozwodu. Naszego z majstrami. Pan Krzysiek z ekipą zwiną się z naszej budowy (
niedokończywszy dachu) wielce obrażony, że nie
chcemy mu zapłacić więcej niż było umówione za dach, który dwa tygodnie po umówionym terminie trzech tygodni nie był skończony. A my jak te łosie jeszcze mieliśmy wyrzuty sumienia, że może to my jesteśmy nieuczciwi. Jak się okazało,
że komin do
poprawki (
na szczęscie niewielkiej) i okna dachowe nie do końca tak jak trzeba i pewnie jeszcze coś by się znalazło, to sobie myślę, że jak ktoś ma miękkie serce to musi mieć twarde co innego.